Szymon jeszcze do niedawna był okazem zdrowia i zapalonym sportowcem, który każdą wolną chwilę spędzał na boisku koszykarskim. W połowie lutego 2024 r. złapał niewinnie wyglądającą infekcję. – Nie było to nic wielkiego i po paru dniach wrócił do szkoły oraz na treningi koszykówki. Z trudem, bo to spory wysiłek trenować 3 razy w tygodniu, do tego jeszcze mecze, czasem coś dodatkowo w weekend. Niestety po infekcji nie mógł wrócić do formy. Ucierpiała koordynacja, pojawiło się spowolnienie, syn nie nadążał za tempem gry. Trener zasugerował, że pewnie to jakiś niedobór, może anemia i zalecił wizytę u lekarza – wspomina mama Szymona Pani Anna.
Horror, w którym nikt nigdy nie chciałby się znaleźć
Następnego dnia chłopiec był już na wizycie lekarskiej. Badająca go lekarka zauważyła niepewne reakcje neurologiczny i Szymon błyskawicznie trafił do szpitalu w Jastrzębiu Zdroju.
– Sekwencji kolejnych dni nie zapomnimy już nigdy. To był film, w którym nie chcieliśmy grać. Coś absurdalnego i tak dalece obcego! W sobotę mieliśmy Szymka odebrać, ale nim zdążyliśmy wyruszyć, zaskoczył nas telefon ze szpitala z poleceniem, żeby przyjechać jak najszybciej – tylko tyle. Okazało się, że radiolodzy wykryli zmianę w obrazie mózgu Szymka – opowiada mama.
Szymon trafił do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie postawiona została ostateczna diagnoza: nowotwór pnia mózgu o wysokim stopniu złośliwości. – I tak ruszyła karuzela, z której nie wysiedliśmy aż do dzisiaj. Po paru dniach z oddziału onkologicznego trafiliśmy na neurochirurgię, gdzie Szymek przeszedł biopsję. Niestety czuł się po niej bardzo źle. Nie był w stanie się położyć od zawrotów głowy. Siedział sztywno na krześle. Nie chciał mówić. Było mu ciągle niedobrze. Zaczął gorzej chodzić, potrzebował asekuracji. Choroba uderzyła w niego z całą mocą. Było to widać bardzo wyraźnie – wspomina Pani Anna.
Wkrótce ruszyła radioterapia i chłopiec przez 6 tygodni jeździł z onkologii w Katowicach do Gliwic na naświetlanie. Nieznośny rytm. Zmęczenie, rozdrażnienie, wkłucia, wenflony. Nie tak powinno wyglądać dzieciństwo.
Obciążające leczenie i poszukiwanie nadziei
Kiedy ten koszmarny etap dobiegł końca, sytuacja okazała się na tyle dobra, że Szymon zdołał wrócić do szkoły. Chociaż jest bardzo dzielny, nic tu nie jest proste. Zmiany w wyglądzie przeszkadzają. Apetyt jest raz za duży (po sterydach), a raz zupełnie zanika. W związku z innymi lekami odporność jest mocno ograniczona i przyplątują się infekcje, które mają burzliwy przebieg i ciągną się znacznie dłużej niż normalnie. W pewnym momencie doszło do paraliżu nerwu twarzowego i prawa strona buzi odmówiła posłuszeństwa. No i to zmęczenie, które towarzyszy przeżywaniu tak intensywnych wydarzeń…
Szymon ma 14 lat, swoje urodziny świętował tuż po zakończeniu radioterapii w dzień pierwszej komunii świętej jego młodszej siostry. Ma swoje Lego-światy, które tworzy i rozbudowuje z wielką pasją. Ma swój dojrzały gust muzyczny, najbardziej ceni Pablopavo i Ludziki, no i klasykę – Beatlesów, Queen… Zna teksty, czuje rytm i vibe. Lubi górskie wycieczki, planszówki, uwielbia grać na komputerze i spędzać czas z kolegami. Ma swoje ulubione dania i miejsca w Cieszynie. Lubi swój świat wewnętrzny, domowy i szkolny. Jest bardzo wrażliwym i dobrym człowiekiem. Nikt tak czule nie głaszcze kota…
Szanse na leczenie oferowane w Polsce szybko się skończyły. Konsultacje i diagnostyka za granicą (niezbędne do rozpoczęcia jakiejkolwiek nowoczesnej terapii) to koszt dziesiątek tysięcy złotych, a samo leczenie może kosztować setki tysięcy i więcej.
– Zbieramy środki na specjalistyczne badanie w niemieckim Heidelbergu. To właśnie tam zostanie powtórnie przebadany materiał z biopsji guza. To badanie ma być jedynie wstępem do kolejnych etapów leczenia Szymka, które nie są już możliwe w Polsce. Dzieci z DIPG (tak nazywa się jednostka chorobowa) mają szanse starać się o dostęp do badań klinicznych organizowanych przez wyspecjalizowane zagraniczne ośrodki. To łączy się jednak z olbrzymimi kosztami. Z dużymi i regularnymi wydatkami łączy się też codzienna rehabilitacja. Mocno wierzymy, że ta historia będzie miała piękny i długi dalszy ciąg. Że życie okaże się silne. Z całego serca prosimy o pomoc w leczeniu Szymka. Będziemy niewyobrażalnie wdzięczni za każdą wpłatę. I wcale nie mniej za pozytywne myśli o nas i modlitwę! – apelują rodzice chłopca.
Wesprzyj zbiórkę na rzecz Szymona:
SZYMON PAŚCIAK POTRZEBUJE WSPARCIA FINANSOWEGO. WPŁATY NA JEGO RZECZ PROSIMY KIEROWAĆ NA KONTO:
Fundacja ZOBACZ MNIE
ul. Ofiar Oświęcimskich 14/11
50-069 Wrocław
SANTANDER BANK POLSKA SA
28 1090 23 98 0000 0001 4358 4104
Z tytułem wpłaty: Szymon Paściak
Szybkie wpłaty: https://zobaczmnie.org/wplacam/
Z tytułem wpłat: Szymon Paściak
Wsparcie z zagranicy prosimy kierować na konta walutowe fundacji:
Konto walutowe w EURO: 92 1090 2398 0000 0001 4307 1859
Konto walutowe w USD: 49 1090 2398 0000 0001 4690 2387
IBAN: PL
SWIFT CODE: WBKPPLPP
Przy każdym przelewie bardzo prosimy o wpisanie w tytule wpłaty: Szymon Paściak
Przekaż 1,5% podopiecznym Fundacji ZOBACZ MNIE
Twój 1,5% podatku ma potężną moc. Dzięki niemu ratujemy zdrowie i życie ciężko chorych dzieci. Wpisz w swoje zeznanie podatkowe nasz numer KRS: 0000 79 53 64 i przekaż 1,5% podatku podopiecznym Fundacji ZOBACZ MNIE.
Wypełnij PIT on-line
Rozlicz PIT na podatki.gov.pl
Pobierz program do PIT