Maksym Bebeshko

Dwie zupełnie różne diagnozy sprawiają, że życie Maksyma gaśnie!

Maksym miał w Polsce zacząć nowe życie. Nie udało się – wyprzedziła go choroba, która przykuła go do łóżka i odebrała mu całą nastoletnią radość życia. Dziś w oczach chłopaka brakuje błysku, a on sam każdego dnia zmaga się z bólem i potworną świadomością, że jego życie zmieniło się nieodwracalnie.

Maksym Bebeshko zaczął chorować w listopadzie 2019 roku. To wtedy zaczęła boleć go głowa. Na początku bóle były silne, ale sporadyczne. Lekarze z przychodni kazali podawać mu środki przeciwbólowe, ale z każdym dniem sytuacja stawała się coraz trudniejsza.

Te migreny stawały się coraz mocniejsze. Miał wrażenie, że rozsadza mu głowę od środka. Potem doszły wymioty i stopniowe pogorszenie wzroku – opowiada mama Maksyma, pani Natalia Tkaczyk.

Po pewnym czasie ból towarzyszył mu przez cały dzień. Budził go o 4.00 nad ranem ze snu. Sprawiał, że syn cały czas wymiotował. On, choć taki już duży, płakał z bólu… Gdy zobaczyłam jego łzy, wiedziałam, że muszę działać.

Operacja się nie udała. Potem wszystko potoczyło się szybko. Wyjazd do szpitala we Wrocławiu, gdzie Maksymowi zrobiono tomograf, a potem rezonans. I wiadomość, że Maksym ma guza mózgu i wodogłowie.

Pani Natalia zaczęła szukać szpitala, w którym lekarze podejmą się operacji. Niestety, czas im nie sprzyjał. To był koniec roku, czas przed świętami. W końcu udało jej się znaleźć klinikę. Operacja została wyznaczona na 18 stycznia.

Niestety – operacja skończyła się porażką. Lekarze otworzyli głowę syna i powiedzieli, że guza nie da się usunąć. Że każda ingerencja może nieodwracalnie uszkodzić Maksyma. Pobrali jedynie próbki do badań histopatologicznych i skończyli zabieg – opowiada pani Natalia.

Błaganie o pomoc. Ponieważ guz uciskał na przysadkę mózgową, Maksym zaczął mieć problemy z gospodarką hormonalną. Trafił na oddział endokrynologii, gdzie spędził blisko miesiąc. Tam przyszły wyniki badań pobranego fragmentu guza.

Zebrało się konsylium lekarskie, które mnie poinformowało, że to guz w trzecim stopniu złośliwości – atrocytoma anaplastyczna. Usłyszałam, że potrzebna będzie chemia i radioterapia. Ale lekarze zasugerowali też, żeby poszukać neurochirurga, który zdecyduje się usunąć guza – wspomina pani Natalia.

Po tych słowach niemal od razu wsiadłam w pociąg i popędziłam do Warszawy do jednego z najlepszych specjalistów w kraju. Mimo że nie miałam umówionej wizyty weszłam do gabinetu i na kolanach błagałam, żeby zgodził się zająć moim dzieckiem. Chyba czuwał nade mną Bóg, bo okazało się, że zwolnił się termin i już po tygodniu syn trafił na stół operacyjny.

Zabieg trwał 6 długich godzin, a i tak chirurgom nie udało się w całości usunąć guza. Ryzyko było zbyt duże. Najważniejsze było jednak to, że udało się go znacząco zmniejszyć. Choć i tak nie obyło się bez komplikacji. Jeszcze na oddziale intensywnej terapii Maksym dostał napadu padaczki. Okazało się, że konieczna jest kolejna operacja. Podczas niej lekarze założyli mu zastawkę, która odprowadza z głowy nadmiar płynu.

Wielka niewiadoma

Maksym dochodził do siebie przez prawie trzy tygodnie. Tuż przed samym wypisem przyszła zupełnie nowa informacja dotycząca guza. Najnowsze badania pokazały, że to gwiaździak włosowatokomórkowy. Guz, którego nie leczy się ani chemią, ani radioterapią. Lekarze stwierdzili, że trzeba tylko obserwować, jak się będzie zachowywał. Następny rezonans mamy wyznaczony na lipiec – opowiada zmartwiona pani Natalia.

Tym bardziej, że po operacji Maksym zmienił się całkowicie. Ma silne wahania nastroju. Rozumie, że coś złego się z nim dzieje. Bardzo źle widzi na jedno oko. Ma zaburzenia pamięci krótkotrwałej. Straszne bóle brzucha.

Dostaliśmy dwie zupełnie różne diagnozy. I dwie zupełnie inne drogi postępowania. Ale komu wierzyć? Boję się okropnie, że sprawdzą się jednak te najgorsze scenariusze, a wtedy będzie już za późno. Dlatego muszę się dowiedzieć, z czym zmaga się mój syn – tłumaczy pani Natalia.

Dwie zupełnie różne diagnozy sprawiają, że życie Maksyma gaśnie! Dlatego konieczne są specjalistyczne badania guza mózgu w klinice w Bonn. One pomogą ustalić, z jakim przeciwnikiem zmaga się chłopak i dobrać celowane leczenie, które może uratować mu życie.

Maksym Bebeshko walczy o życie. Leczenie Maksyma będzie długie i bardzo kosztowne.

Aktualizacja sierpień 2020

Po kilku nieudanych operacjach w Polsce, Maksym trafił w końcu do Tybingi, gdzie został zoperowany przez jednego z najwybitniejszych neurochirurgów w Europie – prof. Honeggera. Profesor usunął guza z mózgu, z którym wcześniej nie poradzili sobie lekarze w Polsce. To on dał mu nadzieję na życie. Dziś chłopak jest cały czas pod opieką specjalistów z tamtejszej kliniki uniwersyteckiej. Niezwykle ważne jest nieustanne monitorowanie i kontrolowanie czy nie dojdzie do remisji. Zarówno operacja jak i ciągłe wizyty kontrolne w klinice są możliwe dzięki Wam – ludziom o pięknych i wielkich sercach, którzy przekazali łącznie na leczenie ponad 320 tysięcy złotych!

Fundacja ZOBACZ MNIE
ul. Ofiar Oświęcimskich 14/11
50-069 Wrocław

SANTANDER BANK POLSKA SA
28 1090 23 98 0000 0001 4358 4104
Z tytułem wpłaty: Maksym Bebeshko

Wsparcie z zagranicy prosimy kierować na konta walutowe fundacji:

Konto walutowe w EURO: 92 1090 2398 0000 0001 4307 1859
Konto walutowe w USD: 49 1090 2398 0000 0001 4690 2387

IBAN: PL
SWIFT CODE: WBKPPLPP

Przy każdym przelewie bardzo prosimy o wpisanie w tytule wpłaty: Maksym Bebeshko

Wsparcie można też przekazać w postaci przelewu internetowego za pośrednictwem strony https://zobaczmnie.org/wplacam/. W rubryczce „CEL” prosimy wpisać imię i nazwisko dziecka: Maksym Bebeshko

Przekaż 1,5% podopiecznym Fundacji ZOBACZ MNIE

Twój 1,5% podatku ma potężną moc. Dzięki niemu ratujemy zdrowie i życie ciężko chorych dzieci. Wpisz w swoje zeznanie podatkowe nasz numer KRS: 0000 79 53 64 i przekaż 1,5% podatku podopiecznym Fundacji ZOBACZ MNIE.

Wypełnij PIT on-line
Rozlicz PIT na podatki.gov.pl
Pobierz program do PIT