Witek Bayer urodził się we wrześniu 2020 roku, jako zdrowy, duży i silny chłopczyk. Dostał 10 punktów w skali Apgar i nic nie wskazywało na to, że w jego organizmie rozwija się już jakaś choroba. Sama ciąża również przebiegała prawidłowo, bez komplikacji, żadne z badań prenatalnych nie wykazało jakichkolwiek nieprawidłowości. Według lekarzy jednak, guz zaczął rozwijać się już w życiu płodowym…
Do trzeciego miesiąca rozwój Witka przebiegał bez zarzutów, a my cieszyliśmy się wspaniałymi chwilami we troje. Pierwszymi objawami, które zaczęły nas niepokoić była nagła utrata apetytu oraz słaby przyrost masy ciała. Zaczęliśmy wówczas szukać pomocy u specjalistów i tak trafiłam z synkiem do gostyńskiego szpitala, gdzie wykonano Wiciowi szereg badań, po czym skierowano nas do szpitala w Poznaniu
– opowiada pani Karolina Bayer.
Z diagnozą zawalił się świat. Tam wykonano Witusiowi gastroskopię, która wykazała zapalenie błony żołądka i w tym kierunku podjęto leczenie. Witusiowi założono sondę, ponieważ problemy z karmieniem nasilały się, a waga stanęła w miejscu.
Podczas naszego pobytu na oddziale, zauważyłam u synka delikatny oczopląs, który wcześniej nie występował. Po wizytach u okulisty i neurologa, skierowano nas na rezonans magnetyczny głowy, który miał odbyć się po trzech tygodniach. W międzyczasie pojawiły się u Witka wymioty. Byłam przekonana, że były związane z podrażnieniem przełyku wywołanym przez sondę oraz nietolerancją przyjmowanych leków
– tłumaczy mama Witusia.
Na diagnozę, którą usłyszeli kilka godzin po rezonansie, nikt nie był przygotowany.
Ze szpitala w Poznaniu trafiłam natychmiast z Witkiem do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie, gdzie napływające do nas informacje jedynie pogłębiły naszą rozpacz. Dowiedzieliśmy się, że guz jest rozległy, a jego umiejscowienie uniemożliwia wykonanie operacji, bo istniałoby ryzyko, że Wituś zupełnie straciłby zupełnie wzrok. Usłyszeliśmy, że jest to choroba o charakterze przewlekłym, która będzie rzutowała na całe jego życie, na wszystkie obszary jego funkcjonowania.
Onkologiczny dom. Na neurochirurgii nikt nie mógł pomóc Witkowi. Co więcej, uznano, że chłopczyk nie nadaje się do biopsji ze względu na dużą niedowagę. Trafił na inny oddział, na którym lekarze walczyli o to, żeby zwiększyć masę ciała Witka w krótkim czasie. Niestety, nie udało się – Witek przybierał, ale wolno. Równolegle, w tym samym czasie, cała rodzina szukała pomocy w innych miejscach – odbywały się konsultacje z najlepszymi neurochirurgami w Polsce, a także zagranicznymi ośrodkami (w Niemczech, Austrii, USA).
Nie chcąc tracić czasu, po rozmowach z lekarzami z Centrum Zdrowia Dziecka, zdecydowaliśmy się podjąć leczenie bez biopsji. Trafiliśmy ostatecznie na oddział onkologii, który stał się naszym drugim domem na najbliższy czas
– mówi mama Witka
Chemioterapia, której jest poddawany Wituś, będzie trwała co najmniej rok. Ma zmniejszyć guza i w ten sposób uratować Wiciowi życie. Jednocześnie trwa walka o każdy gram masy ciała, aby móc jak najszybciej wykonać biopsję i upewnić się, czy właściwie dobrano leczenie. Zarówno w domu, jak i podczas pobytów w szpitalu, Witek jest karmiony za pomocą sondy, na oddziale dodatkowo otrzymuje żywienie pozajelitowe.
Walka o życie. Na chwilę obecną kwota, którą zbieramy na leczenie Witusia, nie jest konkretnie określona.
Środki z darowizn przeznaczamy na bieżące wydatki związane z cotygodniowym wyjazdem do Warszawy na Oddział Dzienny Chemioterapii, a także trwające nadal konsultacje z zagranicznymi ośrodkami, które jak wierzymy, oprócz chemioterapii, zaproponują nam metodę leczenia, która w Polsce jest niedostępna
– tłumaczy pani Karolina Bayer.
Pozostałą sumę odkładamy na przyszłość – największe nadzieje pokładamy w dr Schuhmannie i klinice w Tubingen.
Dziś rodzice Witusia mówią, że od kiedy dowiedzieli się o chorobie synka, zaczęli doceniać każdy dzień, w którym mogą być razem, każdą wspólną chwilę. Cieszą się z najmniejszych rzeczy, a dotychczasowe trudności stały się nieistotne. Musieli przeorganizować i podporządkować życie, działaniom związanym z walką o zdrowie dziecka, a to nie udałoby się bez pomocy najbliższych – rodziny i znajomych.
Dostrzegliśmy, jak wielu życzliwych ludzi nas otacza, wpiera, modli się. Witusia nazywamy Wojownikiem, ponieważ niezwykle dzielnie znosi wszystkie trudne chwile związane z leczeniem. W jego maleńkim ciele drzemie niesamowita siła i energia. Zaraża uśmiechem, rozczula spojrzeniem, skradł serca lekarzy i pielęgniarek
– opowiada o synku pani Karolina
Mamy jedno marzenie – chcemy, aby Witek Bayer mógł cieszyć się urokami dzieciństwa i całego życia, które jest przed nim. Dziękujemy wszystkim, którzy przyczyniają się do jego spełnienia – czy to w formie wsparcia finansowego, czy za pomocą modlitwy, lub po prostu dobrego słowa. Jesteśmy bardzo wdzięczni!
Fundacja ZOBACZ MNIE
ul. Ofiar Oświęcimskich 14/11
50-069 Wrocław
SANTANDER BANK POLSKA SA
28 1090 23 98 0000 0001 4358 4104
Z tytułem wpłaty: Witold Bayer
Wsparcie z zagranicy prosimy kierować na konta walutowe fundacji:
Konto walutowe w EURO: 92 1090 2398 0000 0001 4307 1859
Konto walutowe w USD: 49 1090 2398 0000 0001 4690 2387
IBAN: PL
SWIFT CODE: WBKPPLPP
Przy każdym przelewie bardzo prosimy o wpisanie w tytule wpłaty: Witold Bayer
Wsparcie można też przekazać w postaci przelewu internetowego za pośrednictwem strony https://zobaczmnie.org/wplacam/. W rubryczce „CEL” prosimy wpisać imię i nazwisko dziecka: Witold Bayer
Przekaż 1,5% podopiecznym Fundacji ZOBACZ MNIE
Twój 1,5% podatku ma potężną moc. Dzięki niemu ratujemy zdrowie i życie ciężko chorych dzieci. Wpisz w swoje zeznanie podatkowe nasz numer KRS: 0000 79 53 64 i przekaż 1,5% podatku podopiecznym Fundacji ZOBACZ MNIE.
Wypełnij PIT on-line
Rozlicz PIT na podatki.gov.pl
Pobierz program do PIT