Tymon Wojtanowicz

Tymon zachorował w dzień swoich pierwszych urodzin. Diagnoza spadła na naszą rodzinę jak grom z jasnego nieba. Nic nie zwiastowało, że wydarzy się coś tak strasznego. Niestety. Tymonek w pewnym momencie zaczął tracić swoje umiejętności, dużo wymiotował, urosła mu główka. Zgłosiliśmy się do lekarza w celu dokładnej diagnostyki.

Wyniki badań nie pozostawiały już żadnych złudzeń – nowotwór złośliwy lewej komory bocznej mózgu. Ta diagnoza brzmiała jak wyrok!

W główce Tymusia założono zastawkę komorowo – otrzewnową, która reguluje poziom płynu i ciśnienie. Nasz synek jest po dwóch operacjach wycięcia guza, którego na szczęście udało się pozbyć w całości. To, ile cierpienia musiał znieść i nadal znosi jego mały organizm, jest nie do opisania…

Tymuś spędził w szpitalu aż 2,5 miesiąca! Podczas tego pobytu był 10 razy na bloku operacyjnym.

Oprócz 2 operacji wycięcia guza, gdzie podczas pierwszej musiał być reanimowany ponieważ jego serduszko się zatrzymało i miał przetaczaną krew, następnie był w śpiączce przez kilka dni, miał jeszcze 7 poważnych zabiegów, takich jak dren w główce oraz wejście centralne do podawania chemioterapii. Dopiero po tym czasie mogliśmy wrócić z nim do domu, do jego siostrzyczki. Nadzia bardzo mocno odczuła naszą nieobecność.

Cieszymy się, że możemy być już razem, całą rodziną, ale ta walka się nie kończy. Tymonka czeka teraz bardzo wymagająca i agresywna chemioterapia. Ma już za sobą 5 cykli, ale to niestety nie koniec… Musimy zrobić wszystko, by choroba odeszła na dobre.

Bieżące wydatki związane z leczeniem, dojazdy do szpitala i konsultacje generują ogromne koszty! Nie jesteśmy w stanie pokryć ich sami. Musimy poprosić o pomoc…
Tymonek jest bardzo silny, każdego dnia dzielnie walczy. Jesteśmy pełni podziwu, bo nam momentami brakuje już sił…

Musimy walczyć, nie możemy się poddać, bo tu chodzi o życie naszego ukochanego synka! Bardzo prosimy o pomoc!

Rodzice